Opis produktu
Mleczko
przedłużające opaleniznę to kosmetyk o działaniu łagodzącym do
stosowania po ekspozycji słonecznej. Mleczko natychmiastowo łagodzi
rozgrzaną promieniami słonecznymi skórę oraz, dzięki składnikowi
brązującemu, podkreśla i intensyfikuje naturalną opaleniznę i przedłuża
efekt opalonej skóry. Po zastosowaniu mleczka skóra jest miękka,
aksamitna i delikatna w dotyku, a opalenizna intensywniejsza,
równomierna i dłużej się utrzymuje. Kosmetyk może być stosowany na twarz
i resztę ciała. Mleczko ma przyjemną w stosowaniu konsystencję,
praktyczny spray i pięknie, egzotycznie pachnie monoi (zapach
kwiatowo-kokosowy).
Działanie
· łagodzi skórę po opalaniu
· podkreśla, intensyfikuje i przedłuża opaleniznę
· podkreśla, intensyfikuje i przedłuża opaleniznę
Składniki
·
czysty wyciąg z aphloi z Madagaskaru - stymuluje naturalne procesy
obronne skóry
· żel z aloesu - właściwości
łagodzące
· DHA - działanie brązujące
Rezultaty
SKUTECZNOŚĆ POTWIERDZONA TESTAMI:
88% kobiet uważa, że po zastosowaniu Mleczka przedłużającego opaleniznę, naturalna opalenizna jest intensywniejsza.*
* Test stosowania przeprowadzony w grupie 23 kobiet.
88% kobiet uważa, że po zastosowaniu Mleczka przedłużającego opaleniznę, naturalna opalenizna jest intensywniejsza.*
* Test stosowania przeprowadzony w grupie 23 kobiet.
Sposób użycia
Stosuj
Mleczko przedłużające opaleniznę na czystą i suchą skórę twarzy (nie
pryskaj bezpośrednio na twarz, pryśnij na dłonie i rozprowadź na twarzy)
i reszty ciała zawsze po ekspozycji słonecznej. Wmasowuj kosmetyk
delikatnymi okrężnymi ruchami, zaczynając od nóg w kierunku ku górze.
Przed zastosowaniem mleczka możesz wykonać peeling całego ciała - przy
regularnym usuwaniu martwych komórek, opalenizna będzie się dłużej
utrzymywać.
Rodzaj opakowania i wielkość
150 ml
Moja recenzja:
Mleczko przedłużające opaleniznę zakupiłam na wakacje, nie odwiedziłam w tym roku wielu plaż i jezior, ale mogę już wypowiedzieć się o mleczku. Szukałam produktu, który oprócz przedłużenia opalenizny, złagodzi nadmierną ekspozycję na słońcu. Często nawet idąc na spacer zapominałam posmarować ręce i ramiona kremem z filtrami, a wieczorem bardzo żałowałam.
W tym roku założyłam sukienkę bez pleców i cały dzień spędziłam na powietrzu. Wysmarowałam ręce, nogi, ramiona, ale o plecach po prostu zapomniałam. Wieczorem po powrocie z miasta miałam plecy jak raczek:)
Postanowiłam przetestować mleczko w "ekstremalnych warunkach".
O dziwo mleczko naprawdę świetnie poradziło sobie z czerwonymi plecami, które już zaczęły piec. Złagodziło ból do zera w parę minut. Zapewne sok z aloesu zawarty w kosmetyku miał w tym swój udział.
Następnego dnia z rana po czerwonych plecach nie było śladu, został czekoladowy brąz, który naprawdę miło mnie zaskoczył. Wystarczyła jedna aplikacja. Cieszę się, że wszystkie obietnice producenta co do produktu zostały spełnione.
Co do samej konsystencji, jest to typowa konsystencja mleczka, łatwo się rozprowadza, ale z uwagi , że w składzie zawarte są składniki brązujące, po aplikacji należy dokładnie umyć ręce. Produkt nie jest typowym samoopalaczem, jednak składniki lekko brązujące mogą pozostawić lekkie pomarańczowe ślady w miejscach, w których produkt został niedokładnie rozprowadzony.
Plamy znikają po pierwszej kąpieli pod prysznicem z użyciem peelingu.
Plamy znikają po pierwszej kąpieli pod prysznicem z użyciem peelingu.
Aplikator bardzo wygodny. Pompeczka ułatwiająca aplikacje produktu + nakrętka sprawiają, że produkt nie wyleje nam się, a użytkowanie mleczka jest o wiele przyjemniejsze.
Sam zapach mleczka jest bardzo przyjemny ( niestety dla mnie tylko na początku ) tropikalne owocowo-kokosowe nuty przypominają o wakacjach. UWAGA! Mleczko nie pachnie tak jak seria Monoi !
Zapach przez kilkanaście minut na ciele pachnie naprawdę ślicznie. Lubie połączenie tropikalnych owoców ze słodkimi nutami kokosa - pinacolada !
Niestety składnik brązujący psuje zapach po 15 minutach , wtedy na skórze możemy wyczuć znany wszystkim "solaryjny" swąd. Odczuwamy go przy stosowaniu samoopalaczy lub właśnie po wyjściu z solarium. Wiele pań już się do niego przyzwyczaiło, ja jednak za nim nie przepadam i lekko żałuję, że moja pinacolada zaczyna po prostu nieprzyjemnie pachnieć.
Plusy produktu:
- pozostawia czekoladową rozświetloną opaleniznę
- natychmiastowa ulga na podrażnienia słoneczne
- szybkie ukojenie i zbrązowienie zaczerwienionej skóry
- łatwa aplikacja
- piękny tropikalny zapach ( plus na 15 min )
Minusy produktu:
- solaryjny zapach po upływie 15 minut :(
- po niedokładnym rozprowadzeniu produktu możliwe pomarańczowe plamy
- wysoka cena
Podsumowując mleczko na pewno poradzi sobie z podrażnieniem spowodowanym nadmierną ekspozycją na słońcu,ładnie podkreśli opaleniznę. Co do samego przedłużenia, nie zauważyłam znaczących efektów, ale zapewne dlatego, że w te wakacje niezbyt często wystawiałam się na słoneczko, więc nie wyrobiłam sobie pożądanej opalenizny. Gdyby nie ten przykry zapach na ciele, powstający po kilkunastu minutach z pewnością produkt byłby moim hitem, obecnie stawiam go na pozycji : idealne na zaczerwienienia i pieczenie.
Moja ocena 4/5 - w kwestii działania łagodzącego
3/5 - za zapach
Cena produktu: 42zł
Produkt kupicie w linku poniżej:
nie znoszę takiego zapachu :(((
OdpowiedzUsuńJa mam zupełnie inne odczucia odnoßnie tego produktu. Na pewno nie powiedziała bym, że kosmetyk zostawia "czekoladową rozświetloną opalenizne" tylko odrobine ją podkreśla bo nie jest to samoopalacz.Zużyłam już praktycznie całe opakowanie i śladów ani smug mleczko nie zostawiło. Jeśli chodzi o zapach to faktycznie jest w pierwszej chwili intensywny i kokosowy (aczkolwiek przyjemny:) ale zdecydowanie nie jest to zapach spieczonej skóry po solarium.
OdpowiedzUsuńna każdego kosmetyk działa inaczej, moje czerwone plecy przez noc ślicznie przybrązowił, były naprawdę pięknie czekoladowe z czerwonego raczka. Co do zapachu jest piękny , ale pracowałam 2 lata w solarium i kojarzę, kiedy po wyjściu moja skóra specyficznie pachniała tak tutaj również czuje ten zapach po kilkunastu minutach. Jednak każdy ma swoją opinię dlatego cieszę się, że ją wyraziłaś:)
Usuńja w najgorszym momencie wakacji miałam mleczko z olejkiem z migdała. Po czterech dniach plecy przestały piec i boleć. A z tej serii mam mleczko, jakieś inne, albo inaczej wygląda (muszę poszukać w szafie) i w kolejnej sytuacji kryzysowej zadziałało od razu ;]
OdpowiedzUsuń